
Pamiętam ten dzień jak dziś. Kawa smakowała jakoś gorzko, a mail od kluczowego klienta, że rezygnuje, był jak cios w żołądek. Powód? Dostał „lepszą ofertę” od firmy, która powstała miesiąc temu. Założył ją mój pracownik. Ten, którego uważałem za prawą rękę. Wtedy po raz pierwszy na własnej skórze poczułem, co to znaczy działanie na szkodę firmy. To nie jest abstrakcyjny paragraf z kodeksu, to realny ból i poczucie zdrady, które potrafi rozłożyć na łopatki nawet najtwardszy biznes. Niestety, niemal każdy przedsiębiorca, prędzej czy później, spotyka się z sytuacją, w której musi bronić swoich interesów przed kimś, komu zaufał. Ten problem jest jednym z tych, które pokazują, jakie są wyzwania rozwoju polskiego biznesu.
Spis Treści
ToggleTen artykuł nie jest suchym, prawniczym wywodem. To raczej przewodnik przetrwania, napisany z perspektywy kogoś, kto musiał przez to przejść. Opowiem, czym jest działanie na szkodę firmy, jakie przybiera formy i co najważniejsze – jak się przed nim bronić, żeby nie obudzić się pewnego dnia z ręką w nocniku.
No dobrze, ale czym właściwie jest to całe działanie na szkodę firmy? W prawniczym żargonie mówi się o dwóch rodzajach szkody. Pierwsza to strata rzeczywista – czyli kasa, która fizycznie zniknęła z konta, albo sprzęt, który został zniszczony. Prosta sprawa. Ale jest też druga, znacznie bardziej podstępna: utracone korzyści. To te wszystkie zlecenia, których nie dostaliśmy, bo ktoś wynosił informacje do konkurencji. To ten kontrakt, który przepadł, bo pracownik olał terminy. To szkoda, której często nie widać od razu, ale boli równie mocno.
I co najgorsze, nie zawsze musi to być zła wola. Oczywiście, są ludzie, którzy świadomie chcą zaszkodzić. Ale często działanie na szkodę firmy wynika z czegoś, co prawnicy nazywają „rażącym niedbalstwem”. To takie zachowanie, że łapiesz się za głowę i myślisz: „jak można było być tak nieodpowiedzialnym?”. To sytuacja, w której pracownik nie tyle chciał źle, co po prostu miał wszystko w nosie. A dla firmy efekt jest ten sam – strata. Niezależnie czy mówimy o pracowniku szeregowym, menedżerze czy wspólniku, konsekwencje mogą być druzgocące.
Przykłady działań na szkodę firmy można mnożyć i każdy jest bardziej przygnębiający od poprzedniego. Chyba najgorsze jest wynoszenie tajemnic przedsiębiorstwa. Wyobraź sobie, że twój handlowiec, zamiast budować twoją bazę, po cichu kopiuje kontakty na prywatny dysk. Ty płacisz mu pensję, a on buduje sobie trampolinę do odejścia i zabrania ci klientów. To klasyczny przykład, kiedy działanie na szkodę firmy przez pracownika jest równoznaczne z aktem nieuczciwej konkurencji.
Są też bardziej przyziemne, ale równie bolesne sprawy. Kradzież firmowego mienia, lewe faktury, sprzeniewierzenie pieniędzy. Czasem to drobne kwoty, które sumują się w gigantyczne straty, generując nieprzewidziane rodzaje kosztów w firmie. Znam przypadek, gdzie księgowa przez lata fałszowała przelewy na małe sumy. Nikt nic nie zauważył, dopóki nie poszła na urlop. To jest właśnie nadużycie zaufania w najczystszej postaci.
Czasem to zwykłe lenistwo, które kosztuje fortunę.
Pracownik, który z rażącym niedbalstwem ignoruje procedury bezpieczeństwa i doprowadza do awarii kluczowej maszyny? To też jest działanie na szkodę firmy. Podobnie jak publiczne oczernianie pracodawcy w internecie. Taki hejt może zniszczyć reputację budowaną latami. Każde takie działanie na szkodę firmy to cios w samo serce organizacji.
Kiedy już odkryjesz, że ktoś działa na twoją niekorzyść, pojawia się pytanie: co dalej? Konsekwencje mogą być bardzo poważne. Zgodnie z Kodeksem pracy, jeśli pracownik wyrządził szkodę nieumyślnie, jego odpowiedzialność jest ograniczona do trzykrotności pensji. Ale jeśli udowodnisz mu, że zrobił to celowo, musi pokryć całą szkodę. Co do grosza. W skrajnych przypadkach w grę wchodzi rozwiązanie umowy o pracę z powodu działania na szkodę firmy, czyli słynna „dyscyplinarka” z artykułu 52.
To jednak nie wszystko. Zwolnienie to jedno, ale co z odzyskaniem pieniędzy? Tu wkracza prawo cywilne. Można założyć sprawę w sądzie i domagać się odszkodowania. To szansa na odzyskanie zarówno realnych strat, jak i utraconych korzyści. Ale trzeba być gotowym na długą i wyczerpującą batalię sądową. Niestety, odpowiedzialność karna za działanie na szkodę firmy to też realny scenariusz. Kradzież, oszustwo, a zwłaszcza nadużycie zaufania w spółkach (art. 296 KK), to już nie przelewki, a poważne przestępstwa gospodarcze. Szczególnie bolesne jest działanie na szkodę spółki z o.o. przez członka zarządu – osobę, która miała stać na straży jej interesów.
Największe wyzwanie to udowodnienie winy. To, że masz przeczucie, to za mało. Potrzebujesz twardych dowodów. Proces pod hasłem „jak udowodnić działanie na szkodę firmy” jest żmudny i wymaga anielskiej cierpliwości. Pamiętam, jak siedziałem po nocach, przeglądając logi systemowe i korespondencję. Czułem się jak detektyw we własnej firmie, to okropne uczucie.
Co może być dowodem? Wszystko. Faktury, umowy, maile, protokoły z rozmów. Czasem nagrania z monitoringu, o ile został zainstalowany legalnie. Ważne są też zeznania innych pracowników, choć z tym bywa różnie, bo ludzie boją się mówić. Niezbędne jest dokładne udokumentowanie wszystkiego. Sporządź protokół, opisz co się stało, oszacuj straty. Im więcej papierów zbierzesz, tym większe masz szanse w sądzie. A do tego wszystkiego dochodzą te całe przepisy RODO, które sprawiają, że boisz się sprawdzić służbową skrzynkę pracownika, nawet gdy masz mocne podejrzenia. To naprawdę nie jest proste.
Dlatego czasami warto sięgnąć po pomoc specjalistów.
Po mojej przygodzie zrozumiałem jedno: lepiej zapobiegać niż leczyć. Zamiast zastanawiać się, jak gasić pożar, lepiej nie dopuścić do jego zaprószenia. Jak zapobiegać działaniom na szkodę firmy? Papiery i umowy są ważne, bez dwóch zdań. Jasny regulamin pracy, polityka bezpieczeństwa, umowy o zachowaniu poufności (NDA), zakaz konkurencji – to absolutna podstawa. To twoja pierwsza linia obrony.
Ale nic nie zastąpi zdrowej kultury w firmie. Gdzie ludzie wiedzą, że grają do jednej bramki i czują się częścią czegoś większego. Ważne są regularne szkolenia, rozmowy o etyce i zasadach. To buduje świadomość i lojalność. Warto też wdrożyć jakieś systemy kontroli – audyty, monitoring dostępu do danych. Nie chodzi o szpiegowanie, ale o stworzenie mechanizmów, które szybko wychwycą nieprawidłowości. Czasami warto też pomyśleć o ubezpieczeniu, które może pokryć część strat i zminimalizować finansowe koszty prowadzenia działalności. Finalnie, działanie na szkodę firmy to test dla każdego lidera. Test zaufania, odporności i determinacji. Mam nadzieję, że nigdy nie będziesz musiał przez to przechodzić, ale jeśli tak się stanie – teraz wiesz, od czego zacząć.
Copyright 2025. All rights reserved powered by naturoda.eu