Pamiętam ten moment jak dziś. Leżałam na fotelu kosmetycznym, lekko zestresowana, a w głowie kołatała mi się jedna myśl: „Co ja najlepszego robię?”. Dwie godziny później otworzyłam oczy, spojrzałam w lusterko, które podała mi stylistka i… zamarłam. To spojrzenie było moje, ale jednocześnie zupełnie inne. Głębsze, bardziej wyraziste, po prostu piękne. To był mój pierwszy raz z lash extensions i moment, w którym przepadłam na dobre. Od tamtej pory minęło kilka lat, a ja przeszłam przez różne metody, stylistki i sytuacje kryzysowe. Dziś chcę się z Wami podzielić wszystkim, czego się nauczyłam – bez lukru, bez marketingowego bełkotu. To jest przewodnik, który sama chciałabym przeczytać na początku mojej drogi.
Spis Treści
ToggleCzym tak właściwie jest to całe przedłużanie rzęs? Mówiąc najprościej, to doklejanie cieniutkich, sztucznych rzęs do naszych naturalnych. Celem jest uzyskanie efektu gęstszych, dłuższych i bardziej podkręconych rzęs, bez konieczności codziennego sięgania po maskarę. Ale dla mnie lash extensions to coś znacznie więcej. To te bezcenne 10 minut snu więcej każdego ranka. To pewność siebie, kiedy wychodzę z psem na spacer bez makijażu i nie wyglądam, jakbym dopiero co wstała z łóżka. Koniec z efektem pandy po basenie czy siłowni, koniec z nerwowym poprawianiem makijażu w ciągu dnia.
To rozwiązanie nie jest tylko dla gwiazd Instagrama czy na wielkie wyjścia. To dla każdej z nas – zabieganej mamy, kobiety robiącej karierę, studentki. Dla każdej, która ceni sobie wygodę i chce czuć się dobrze we własnej skórze przez cały czas. Jeżeli masz jasne, proste lub rzadkie rzęsy, efekt będzie spektakularny. Ale nawet jeśli natura obdarzyła Cię całkiem niezłymi rzęsami, dobrze dobrane lash extensions potrafią wydobyć z Twojego spojrzenia to „coś”. Ważne jest tylko, żeby Twoje naturalne rzęsy były zdrowe. To one są fundamentem dla całej konstrukcji.
Kiedy pierwszy raz usłyszałam te wszystkie nazwy, czułam się jak na lekcji matematyki. 1:1, 2D, 3D, Russian Volume… o co w tym wszystkim chodzi? Już tłumaczę, po ludzku. Metoda 1:1 to klasyka gatunku. Jedna sztuczna rzęsa do jednej Twojej naturalnej. Efekt jest bardzo subtelny, elegancki. To takie Twoje rzęsy, ale lepsze. Idealne na początek przygody z lash extensions, jeśli boisz się przerysowanego efektu.
Metody objętościowe, czyli te wszystkie „D”, to już wyższa szkoła jazdy. Tutaj stylistka tworzy wachlarzyk (tzw. kępkę) z kilku ultracienkich rzęs i przykleja go do jednej naturalnej. 2D-3D to dwie lub trzy rzęsy w kępce – dają piękne zagęszczenie, ale wciąż wyglądają dość naturalnie. Sama na początku bałam się objętości, myślałam, że będę wyglądać jak lalka. Ale moja stylistka, złota kobieta, przekonała mnie do spróbowania lekkiego 2D i to był strzał w dziesiątkę. Natomiast metody takie jak Russian czy Mega Volume to już jest pełnoprawny, operowy krzyk, który przyciąga wszystkie spojrzenia. Spektakularna objętość dla odważnych i na specjalne okazje. Ten dylemat „przedłużanie rzęs 1:1 czy objętościowe” jest bardzo indywidualny, zależy co chcesz osiągnąć.
Ale metoda to nie wszystko! Jest jeszcze długość, grubość i, co najważniejsze, skręt rzęs. I tu zaczyna się prawdziwa sztuka. Pamiętam, jak na pierwszej wizycie zastanawiałam się, jakie rzęsy wybrać do przedłużania (długość, skręt)? Skręty C, D, L, M – brzmi jak szyfr. Najpopularniejsze są C (naturalne podkręcenie) i D (mocniejsze, otwierające oko). Dobra stylistka spojrzy na kształt Twojego oka, osadzenie, opadanie powieki i doradzi, co będzie dla Ciebie najlepsze. Można stworzyć efekt „kociego oka”, optycznie wydłużając zewnętrzny kącik, albo „otwartego oka”, powiększając je. Na początku marzyłam o tym, by uzyskać naprawdę naturalny efekt rzęs, więc wybrałam metodę 1:1 i delikatny skręt C. Dopiero z czasem nabrałam odwagi do eksperymentów. Ważne, by nie przesadzić z długością i grubością, bo to one najczęściej obciążają i niszczą naturalne rzęsy.
Sam zabieg to dla mnie czysty relaks. Zawsze zaczyna się od rozmowy. Mówisz, o czym marzysz, co ci się podoba, a stylistka ocenia stan Twoich rzęs i proponuje najlepsze rozwiązanie. To super ważny moment, bo dobre lash extensions to te dobrane idealnie do Twojej urody.
Potem kładziesz się wygodnie na fotelu, zamykasz oczy i zaczyna się magia. Najpierw dokładne oczyszczenie i odtłuszczenie rzęs, żeby klej dobrze trzymał. Dolne rzęsy są zabezpieczane specjalnymi płatkami, co jest nawet przyjemne, bo często są to płatki kolagenowe, więc masz przy okazji mini zabieg pod oczy. A potem stylistka, uzbrojona w dwie pęsety, zaczyna swoją misterną pracę. Jedną pęsetą separuje jedną, jedyną Twoją naturalną rzęsę, a drugą dokleja do niej sztuczną. I tak rzęsa po rzęsie. To wymaga niesamowitej precyzji i cierpliwości. Całość trwa od 1,5 do nawet 3 godzin, w zależności od metody. Wiele moich koleżanek, i ja też, po prostu zasypia. Budzisz się, a tu nowe, piękne spojrzenie. Bezbolesne, komfortowe i naprawdę odprężające.
Zrobiłaś piękne lash extensions i co dalej? Teraz wszystko w Twoich rękach. Prawidłowa pielęgnacja to 70% sukcesu i odpowiedź na pytanie, które często pada: jak długo trzymają się przedłużone rzęsy. Zazwyczaj jest to od 3 do 5 tygodni, ale bez dbania ten czas może się drastycznie skrócić.
Pierwsze 24-48 godzin to okres karencji. Klej musi się porządnie utwardzić. Oznacza to zero wody, pary (zapomnij o gorącej kąpieli i saunie), zero płaczu na komediach romantycznych i spania na twarzy. To trochę uciążliwe, ale absolutnie kluczowe.
A potem? Higiena, higiena i jeszcze raz higiena! Największy błąd, jaki można popełnić, to unikanie mycia rzęs w obawie, że wypadną. Jest dokładnie na odwrót. Na rzęsach zbiera się kurz, sebum, resztki makijażu, co tworzy idealne środowisko dla bakterii i osłabia wiązanie kleju. Kiedyś pojechałam na wakacje i zapomniałam specjalnego szamponu. Myślałam, „a co tam, umyję żelem do twarzy”. Błąd! Po trzech dniach moje piękne wachlarze zaczęły wyglądać… smutno. Nauczyłam się na własnych błędach, czym myć przedłużane rzęsy – tylko i wyłącznie specjalnym, bezolejowym szamponem i delikatnym pędzelkiem. Po umyciu delikatnie osuszam je ręcznikiem papierowym (nie bawełnianym, bo zostawia włókna!) i rozczesuję specjalną szczoteczką. To codzienny rytuał, który zajmuje dwie minuty, a robi ogromną różnicę.
Co z makijażem? Można, ale ostrożnie. Tusz jest absolutnie zakazany. Po pierwsze, nie jest potrzebny, a po drugie, jego zmywanie to katorga dla kleju. Unikaj też kredek i eyelinerów na bazie olejków. Ja używam cieni do powiek i eyelinera w pisaku, a do demakijażu tylko płynu micelarnego bez tłuszczu. Szczególnie ważne jest to, jak dbać o rzęsy przedłużane latem. Słona woda, chlor, słońce – to wszystko może osłabiać klej. Po każdej kąpieli w morzu czy basenie warto przemyć rzęsy czystą wodą. Moje lash extensions przetrwały już niejedne wakacje, więc da się!
Przychodzi taki moment, że chcesz zrobić sobie przerwę albo po prostu zdjąć resztki aplikacji przed nową. Kuszące jest, żeby zrobić to samemu. W internecie pełno jest „domowych sposobów” z oliwką czy tłustym kremem. Błagam, nie róbcie tego. Słyszałam historię dziewczyny, która próbowała sama zdjąć rzęsy oliwką. Skończyło się na potwornie podrażnionych oczach i połowie własnych rzęs w umywalce. Nie warto, naprawdę.
Profesjonalne usunięcie lash extensions w salonie trwa 15 minut. Stylistka nakłada specjalny, bezpieczny preparat (remover), który rozpuszcza klej. Nic nie boli, nic nie ciągnie. Sztuczne rzęsy po prostu zsuwają się z naturalnych. To jedyny bezpieczny sposób, który gwarantuje, że Twoje własne rzęsy pozostaną nienaruszone. Samodzielne próby to prosta droga do ich zniszczenia.
Wokół tego zabiegu narosło mnóstwo mitów. Najpopularniejszy i najczęściej zadawane pytanie: czy przedłużanie rzęs niszczy naturalne rzęsy? Odpowiedź brzmi: i tak, i nie. Prawidłowo wykonany zabieg NIE niszczy rzęs. Jeśli stylistka dobierze odpowiednią grubość i długość sztucznych rzęs do siły Twoich naturalnych, jeśli aplikuje je poprawnie (jedna do jednej, bez sklejania), to Twoim rzęsom nic nie grozi. Noszę lash extensions od lat, z przerwami na regenerację, i moje naturalne rzęsy mają się świetnie. Problemy zaczynają się, gdy trafisz na osobę bez doświadczenia, która doczepi Ci na siłę za ciężkie wachlarze, albo gdy sama zaniedbasz pielęgnację.
Inna obawa to alergia na klej. Tak, może się zdarzyć, bo klej zawiera cyjanoakryl. Objawia się zaczerwienieniem, swędzeniem, opuchlizną powiek. To coś co zdarza się na szczęscie rzadko, ale jeśli masz skłonności do alergii, warto poprosić o wykonanie próby uczuleniowej 48h przed zabiegiem. Przy jakichkolwiek niepokojących objawach trzeba rzęsy jak najszybciej zdjąć. Bezpieczeństwo jest najważniejsze, dlatego warto wybierać salony, które przestrzegają wytycznych sanitarnych.
Ceny bywają bardzo różne. Zależą od miasta, renomy salonu, doświadczenia stylistki i użytych materiałów. Metoda 1:1 będzie tańsza niż Russian Volume. Wiadomo, że to ile kosztuje przedłużanie rzęs w Warszawie czy Krakowie będzie inne niż w mniejszym mieście, ale zasada jest jedna – nie szukaj najtańszej opcji na Grouponie. To nie jest zabieg, na którym warto oszczędzać.
Dobra, profesjonalna aplikacja to koszt od 150 zł za metodę 1:1 do nawet 400-500 zł za mega objętości. Uzupełnienie, które robi się co 2-3 tygodnie, to około 60-70% ceny pierwszej aplikacji. Wiem, to niemało. Ale płacisz za wiedzę, umiejętności, precyzję, bezpieczeństwo i wysokiej jakości produkty. Zbyt niska cena powinna zapalić czerwoną lampkę. Czasem taniej znaczy drożej, bo potem wydasz fortunę na odżywki, żeby ratować to, co zostało po nieudanej stylizacji.
Mogę to powtarzać do znudzenia: znalezienie dobrej stylistki to absolutna podstawa. To trochę jak wybór tatuażysty albo fryzjera – chcesz zobaczyć jego prace, poczytać opinie, mieć pewność, że oddajesz się w dobre ręce. Jak szukać? Przez polecenia! Pytaj koleżanek, które mają piękne lash extensions. Zanim umówiłam się do swojej pierwszej stylistki, przekopałam chyba całe internety, wpisując w Google frazy typu „przedłużanie rzęs opinie forum”.
Zawsze sprawdzaj portfolio. Poproś o pokazanie zdjęć prac, zwłaszcza takich, które pokazują przedłużanie rzęs efekty przed i po. Zobacz, czy stylizacje są czyste, czy rzęsy nie są posklejane, czy kierunki są zachowane. Zapytaj o certyfikaty i szkolenia – to dowód, że dana osoba inwestuje w swój rozwój. Dobrze, jeśli stylistka jest po kursach w uznanych placówkach i należy do stowarzyszeń branżowych, jak np. stowarzyszenia kosmetyczne. Zwróć też uwagę na higienę w salonie. Czystość, sterylizacja narzędzi, jednorazowe materiały – to must have. W końcu chodzi o Twoje oczy i Twoje zdrowie.
Na rynku jest wiele opcji. Lifting i laminacja to zabiegi na Twoich naturalnych rzęsach. Podkręcają je, odżywiają i przyciemniają. Efekt jest bardzo naturalny. Próbowałam liftingu, fajna sprawa, ale u mnie efekt był zbyt subtelny. To świetna opcja, jeśli masz z natury długie, ale proste rzęsy. Nie doda ci jednak ani grama objętości.
Rzęsy na pasku czy w kępkach to rozwiązanie na jedną noc. Tanie i szybkie (o ile masz wprawę w klejeniu), ale też jednorazowe i często mało komfortowe. Ja nigdy nie nauczyłam się ich dobrze przyklejać, zawsze któryś kącik mi odstawał. Dobre na imprezę, ale na co dzień? Dla mnie koszmar. Jeśli marzysz o trwałym efekcie, o wygodzie i o tym spojrzeniu 'wow’ zaraz po przebudzeniu, to nic nie pobije dobrze zrobionych lash extensions.
Po tych wszystkich latach, eksperymentach i wydanych pieniądzach, czy było warto? Absolutnie tak. Dla mnie lash extensions to coś więcej niż tylko rzęsy. To pewność siebie, która towarzyszy mi od rana. To te cenne minuty snu więcej. To komplementy od koleżanek i to uczucie, że wyglądam dobrze nawet bez grama makijażu. Oczywiście, to wymaga pewnych wyrzeczeń – regularnych wizyt, odpowiedniej pielęgnacji i trochę większych wydatków. Ale komfort i efekt, jaki dają, są dla mnie tego warte. Jeśli się wahasz – znajdź dobrą, polecaną stylistkę i spróbuj. Może tak jak ja, zakochasz się w tym spojrzeniu od pierwszego wejrzenia.
Copyright 2025. All rights reserved powered by naturoda.eu