
Pamiętam jak dziś rozmowę z moim kuzynem, Maćkiem. Mieszkał w małej wsi, odziedziczył po dziadkach starą stodołę i marzył, żeby otworzyć w niej warsztat renowacji starych mebli. Problem? Kasa. Wtedy pierwszy raz na poważnie zagłębiliśmy się w temat dotacji. Przeszliśmy przez to wszystko – od euforii po frustrację – i wiecie co? Udało się. Dziś jego warsztat hula, a ja mam w głowie masę wiedzy, którą chcę się z wami podzielić. Bo zdobycie pieniędzy na start wcale nie jest takie trudne, jak się wydaje, jeśli wiesz, gdzie szukać i na co uważać.
Spis Treści
ToggleTa cała dotacja na działalność pozarolniczą to realna szansa, żeby wyrwać się z etatu albo po prostu zacząć robić to, co się kocha, nie pakując się po uszy w kredyty. To przewodnik pisany z perspektywy kogoś, kto przez to przeszedł, a nie urzędnika. Zapnijcie pasy, jedziemy z tematem.
Zapomnijcie o stereotypie, że wieś to tylko pola i traktory. Dzisiaj to miejsce z ogromnym potencjałem. Znam dziewczynę, która prowadzi z domu agencję marketingową i ma klientów z całej Polski, i faceta, który otworzył mały browar rzemieślniczy. To właśnie jest działalność pozarolnicza. Każdy pomysł, który nie jest bezpośrednio uprawą roli czy hodowlą. Może to być warsztat samochodowy, gabinet kosmetyczny, firma programistyczna czy urocza agroturystyka. Pomysłów na biznes na wsi jest mnóstwo.
A kto może dostać wsparcie? Tu jest najlepsze. Nie tylko rolnicy, którzy chcą czegoś nowego spróbować, czyli tzw. wsparcie na dywersyfikację działalności rolniczej. Również ich żony, mężowie, a nawet pełnoletnie dzieci mieszkające z nimi. Co więcej, jeśli po prostu mieszkasz na wsi, ale z rolnictwem nie masz nic wspólnego, też masz szansę na solidne dofinansowanie na biznes na wsi. To otwiera drzwi naprawdę szerokiemu gronu ludzi. Czasem warunki są różne, ale ogólna zasada jest taka, że liczy się chęć stworzenia czegoś nowego poza rolnictwem. Warto więc sprawdzić, czy dotacja na działalność pozarolniczą jest w twoim zasięgu.
Głównym źródłem jest oczywiście Krajowy Plan Strategiczny, następca słynnego PROW. To z niego płynie szeroki strumień kasy, a dystrybucją zajmuje się głównie ARiMR. Wiem, wiem, sama nazwa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa może odstraszać, ale warto się przemóc. To tam najczęściej trafiają wnioski o dotacja na działalność pozarolniczą ARiMR.
Ale jest też druga, moim zdaniem ciekawsza ścieżka – Lokalne Grupy Działania, czyli LGD. To takie lokalne organizacje, które same decydują, co jest najważniejsze dla ich regionu. Pamiętam, jak w mojej okolicy LGD postawiło na turystykę i dzięki temu powstało kilka fajnych agroturystyk i wypożyczalnia kajaków. Taka dotacja na działalność pozarolniczą od LGD jest często łatwiejsza do zdobycia, bo konkurencja jest mniejsza i projekty są lepiej dopasowane do lokalnych potrzeb. Trzeba po prostu znaleźć stronę internetową swojego LGD i śledzić ogłaszane nabory. Czasem wsparcie można też znaleźć w Regionalnych Programach Operacyjnych, ale to już inna bajka. Skupmy się na tym, co najpopularniejsze – PROW, a właściwie jego następca, i LGD to dwa główne kierunki poszukiwań dotacji na działalność pozarolniczą dla rolników i mieszkańców wsi.
Dobra, przejdźmy do konkretów, bo diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Zanim zaczniesz pisać biznesplan i marzyć o nowym sprzęcie, musisz sprawdzić, czy w ogóle łapiesz się na dotację.
Po pierwsze, musisz być „człowiekiem z terenu”. Czyli albo mieszkać na wsi, albo tam rejestrować swoją firmę. Proste. Często dają dodatkowe punkty młodym, czyli tym przed czterdziestką, więc jeśli łapiesz się w te widełki, to super. To ukłon w stronę młodych przedsiębiorców na wsi. Jest też kwestia ubezpieczenia. Jeśli jesteś rolnikiem lub domownikiem, to pewnie siedzisz w KRUSie i tak ma zostać, przynajmniej do momentu startu firmy. Ale jeśli zakładasz zupełnie nowy biznes, to musisz zadeklarować, że przejdziesz na ZUS. To jeden z kluczowych warunków, żeby w ogóle myśleć o dotacja na działalność pozarolniczą.
Po drugie, twój pomysł musi tworzyć nowe miejsca pracy. Zazwyczaj chodzi o stworzenie minimum jednego etatu – dla samego siebie. Czasem, przy większych kwotach, wymagają zatrudnienia kogoś dodatkowo. To ważne, bo jednym z głównych celów tych programów jest walka z bezrobociem na terenach wiejskich. Ile wynosi dotacja na działalność pozarolniczą? Kwoty są różne, od 100 do nawet 250 tysięcy złotych, w zależności od programu i liczby tworzonych miejsc pracy. Zazwyczaj jest też wymagany wkład własny, więc nie myślcie, że sfinansujecie 100% inwestycji. Ale nawet 70% dofinansowania to ogromna pomoc. Sprawdźcie dokładnie warunki dotacji na działalność pozarolniczą w konkretnym naborze.
Wróćmy do Maćka i jego warsztatu. Jak to wyglądało w praktyce? Pierwsze, co zrobiliśmy, to śledzenie stron ARiMR i naszego lokalnego LGD. Czekaliśmy na ogłoszenie naboru. Kiedy się pojawiło, usiedliśmy do najważniejszego – biznesplanu. To jest serce całego wniosku. Nie piszcie ogólników! My rozpisaliśmy wszystko: od rodzaju drewna, które będzie używane, przez listę maszyn z konkretnymi modelami i cenami, po analizę konkurencji w promieniu 50 km. Trochę przy tym posiedzieliśmy, ale opłaciło się, bo dobry plan techniczny to podstawa.
Potem była papierologia – zbieranie zaświadczeń z urzędu skarbowego, z KRUS-u… trochę biegania było, nie powiem. Kiedyś trzeba było załatwiać poręczenia, teraz procedury są różne. Wypełnialiśmy wniosek strona po stronie, sprawdzając wszystko dziesięć razy. Złożyliśmy go kilka dni przed terminem, żeby mieć spokój. Stres był spory. A potem czekanie… Kilka miesięcy niepewności i w końcu telefon: „wniosek oceniony pozytywnie”. Radość nie do opisania. Warto było przejść przez ten proces, bo dotacja na działalność pozarolniczą dała mu niesamowity start. Cały proces pokazuje, jak uzyskać dotację na działalność pozarolniczą w praktyce.
Przez te lata widziałem sporo wniosków, które poległy na naprawdę głupich błędach. Największy grzech? Biznesplan z gatunku „kopiuj-wklej” z internetu albo pisany na kolanie. Urzędnicy naprawdę to widzą. Jeśli piszesz, że będziesz miał tysiące klientów w wiosce, gdzie mieszka 200 osób, to nikt ci nie uwierzy. Musi być realnie. Drugi błąd to ignorowanie regulaminu. Gdzieś tam małym druczkiem jest napisane, że musisz stworzyć jedno miejsce pracy, a ty o tym zapominasz. I cyk, wniosek do kosza z powodów formalnych. To boli.
No i terminy – świętość. Lepiej złożyć wniosek dzień wcześniej i spać spokojnie. Ja wiem, że zawsze się robi na ostatnią chwilę, ale tu ryzyko jest za duże. System może się zawiesić, może zabraknąć jakiegoś papierka. Nie bądźcie tą osobą. Pamiętajcie, każda dotacja na założenie działalności pozarolniczej ma swoje twarde reguły. A jeśli interesuje Was ogólnie temat dotacji na start, to też warto poczytać.
Kolejna sprawa to koszty. Nie wszystko da się wrzucić do dotacji. Musisz dokładnie sprawdzić listę wydatków kwalifikowanych. Zazwyczaj można kupić nowe maszyny, oprogramowanie, zrobić remont budynku, ale już na przykład zakup ziemi albo używanego samochodu osobowego odpada. Dobrze to przemyślcie, żeby potem nie było zdziwienia. Staranie się o dotację na działalność pozarolniczą wymaga skrupulatności.
Myślisz, że jak przelew przyjdzie na konto, to już z górki? Otóż nie do końca. Teraz zaczyna się etap rozliczeń i kontroli. Każda faktura, każda umowa – wszystko musi być w segregatorze, opisane i gotowe do pokazania. A kontrole bywają, uwierzcie mi. Przyjdą, sprawdzą, czy maszyna, na którą dostałeś kasę, stoi tam, gdzie ma stać i czy faktycznie zatrudniłeś tego pracownika. Nie ma żartów, to publiczne pieniądze.
I jest jeszcze coś, co nazywa się „okres trwałości”, najczęściej 3 do 5 lat. W tym czasie nie możesz zamknąć firmy, sprzedać sprzętu ani zwolnić pracownika (bez zatrudniania kogoś na jego miejsce). To taka umowa – my dajemy ci kasę na start, a ty przez kilka lat tworzysz wartość w regionie. To uczciwy układ, ale trzeba o nim pamiętać, bo zwrot dotacji to nic przyjemnego. Wiem o przypadku, gdzie gość musiał zwracać część kasy, bo zgubił fakturę na kluczową maszynę. Wyobrażacie sobie ten stres? Dlatego porządek w papierach to podstawa. Dotacja na rozwój działalności pozarolniczej też podlega tym samym zasadom.
Wiem, po przeczytaniu tego wszystkiego możesz mieć mętlik w głowie. Papiery, terminy, kontrole… Ale spójrz na to z drugiej strony. To może być jedyna taka szansa, żeby zrealizować swoje marzenie bez pakowania się w ogromny kredyt. Taka dotacja na działalność pozarolniczą to naprawdę potężny zastrzyk na start. Działalność pozarolnicza na obszarach wiejskich dofinansowanie dostaje całkiem spore, więc gra jest warta świeczki.
Poszukajcie informacji na stronach Funduszy Europejskich, zadzwońcie do swojego LGD, pogadajcie z ludźmi, którym się udało. Nie bójcie się pytać. Ja trzymam kciuki za wasze pomysły! Mam nadzieję, że ten tekst choć trochę wam pomógł i pokazał, że dotacja na działalność pozarolniczą jest w zasięgu ręki. Warto też śledzić stronę Ministerstwa Rolnictwa, bo tam pojawiają się oficjalne komunikaty. Powodzenia!
Copyright 2025. All rights reserved powered by naturoda.eu