Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Siedziałam na fotelu u mojej zaufanej fryzjerki, lamentując nad wiecznie oklapniętymi, pozbawionymi życia włosami. „Próbowałam już wszystkiego”, jęczałam, a ona z uśmiechem sięgnęła po niepozorną, kwadratową butelkę. „Czas na coś, co naprawdę działa”, powiedziała. Tak zaczęła się moja przygoda z marką, która wywróciła moją pielęgnację do góry nogami. Mowa oczywiście o Kevin Murphy. Na początku byłam sceptyczna. Kolejna droga marka obiecująca cuda? Ale już po pierwszym użyciu wiedziałam, że to coś zupełnie innego. To nie tylko kosmetyki, to cała filozofia dbania o włosy, która czerpie z natury, nauki i, co dla mnie cholernie ważne, etyki. Jeśli tak jak ja kiedyś, szukasz ratunku dla swoich włosów, albo po prostu chcesz wskoczyć na wyższy poziom świadomej pielęgnacji, ten artykuł jest dla Ciebie. To nie będzie suchy przewodnik. To będzie opowieść o mojej drodze, moich odkryciach i o tym, dlaczego uważam, że te wyjątkowe produkty Kevin Murphy są warte każdej złotówki.
Spis Treści
ToggleHasło przewodnie marki, „Skincare for Hair”, czyli „pielęgnacja skóry dla włosów”, na początku brzmiało dla mnie jak pusty marketingowy slogan. Ale im głębiej wchodziłam w temat, tym bardziej rozumiałam, jakie to genialne w swojej prostocie. Przecież o skórę twarzy dbamy z nabożeństwem – serum, kremy, esencje, antyoksydanty. Dlaczego nasze włosy i skóra głowy miałyby być traktowane gorzej? To było jak olśnienie. Kevin Murphy, australijski stylista-wizjoner, zrozumiał to lata temu. Stworzył formuły, które działają dokładnie tak, jak zaawansowane kosmetyki do cery. Są napakowane witaminami, aminokwasami, ekstraktami z egzotycznych roślin i olejkami eterycznymi. Pomyślcie o tym – masło Murumuru dla nawilżenia, wyciąg ze śliwki Kakadu, która ma więcej witaminy C niż pomarańcza, czy rewitalizujący ekstrakt z magnolii. To nie są przypadkowe składniki.
Każdy z nich ma konkretne zadanie: odżywić, zregenerować, ochronić. Kiedy pierwszy raz użyłam szamponu z jednej z ich linii, poczułam różnicę od razu. Piana była kremowa, delikatna, a zapach… obłędny. Nie chemiczny, ale taki naturalny, luksusowy, jak w najlepszym spa. Moje włosy po wysuszeniu były inne – miękkie, ale nie obciążone, pełne blasku. Właśnie dlatego te produkty Kevin Murphy to pierwszy wybór profesjonalistów na całym świecie. Bo one nie maskują problemu, tylko leczą go u źródła, dbając o zdrowie skóry głowy i strukturę włosa od wewnątrz. To jest ta fundamentalna różnica.
W dzisiejszych czasach nie potrafię już sięgnąć po produkt, nie sprawdzając, co za nim stoi. I tutaj Kevin Murphy skradł moje serce po raz drugi. Ich zaangażowanie w ekologię i etykę to nie jest jakaś modna wydmuszka, to DNA tej marki. Po pierwsze, są cruelty-free. Z dumą noszą certyfikat PETA Beauty Without Bunnies, co jest dla mnie absolutnym minimum. Można ich też znaleźć na liście Leaping Bunny, co daje mi pewność, że na żadnym etapie produkcji żadne zwierzę nie cierpi. I to jest coś, co… no, co naprawdę do mnie przemawia.
Ale to dopiero początek. Słyszeliście o Ocean Waste Plastic (OWP)? To inicjatywa, która mnie po prostu powaliła. Marka sukcesywnie przechodzi na opakowania wykonane w 100% z plastiku wyłowionego z oceanów. Każda butelka, którą kupujesz, pomaga oczyścić naszą planetę. To jest realne działanie, a nie tylko gadanie. Wybierając te produkty Kevin Murphy, mam poczucie, że robię coś dobrego nie tylko dla swoich włosów, ale i dla świata. A fakt, że coraz więcej z nich to w pełni certyfikowane wegańskie kosmetyki do włosów Kevin Murphy, to już w ogóle wisienka na torcie. To luksus, na który mogę sobie pozwolić z czystym sumieniem.
Okej, oferta marki jest ogromna i na początku można się poczuć trochę zagubionym. Ale spokojnie, przebrnęłam przez to i chętnie podzielę się moimi doświadczeniami. Najważniejsze to dobrze zdiagnozować swoje włosy. Moje są cienkie, delikatne i mają tendencję do przetłuszczania się u nasady, a jednocześnie są suche na końcach. Prawdziwa kombinacja z piekła rodem. Oto linie, które znam, testowałam i mogę co nieco o nich opowiedzieć.
Chociaż to nie jest moja główna linia, to miałam z nią do czynienia po tym, jak zafundowałam sobie zbyt mocne rozjaśnianie. Moje włosy były jak siano. Sięgnęłam wtedy po maskę HYDRATE-ME.MASQUE i powiem Wam – magia. Wzbogacona śliwką Kakadu i masłem Shea, dała moim włosom takiego kopa nawilżenia, że odżyły praktycznie od razu. Znajoma z kolei, która ma wiecznie zniszczone włosy od prostownicy, przysięga na linię REPAIR-ME. Mówi, że szampon i odżywka z tej serii odbudowały jej włosy lepiej niż jakikolwiek zabieg fryzjerski. To są bez wątpienia jedne z najlepszych produktów Kevin Murphy do włosów suchych, które naprawdę zapewniają głęboką Kevin Murphy hydratacja włosów.
A teraz czas na moich ulubieńców! Linia ANGEL.WASH i ANGEL.RINSE to było moje odkrycie życia. To seria stworzona dla takich cienkowłosych bied jak ja. Szampon jest delikatny, odżywka nie obciąża ani trochę, a efekt? Włosy są lekkie, puszyste, uniesione u nasady. Serio, jeśli szukacie w internecie „Kevin Murphy Angel Wash i Rinse opinie”, to znajdziecie tysiące zachwytów i ja się pod nimi wszystkimi podpisuję. Czasem, gdy chcę jeszcze mocniejszego efektu, sięgam po PLUMPING.WASH i PLUMPING.RINSE. Zawierają imbir i pokrzywę, które stymulują skórę głowy i faktycznie czuć, że coś się dzieje. Włosy wydają się gęstsze. Te produkty Kevin Murphy to mój absolutny must-have.
Nie mam kręconych włosów, ale moja siostra owszem. Całe życie walczyła z puchem i brakiem definicji. Kupiłam jej na urodziny krem KILLER.CURLS i od tamtej pory nie chce niczego innego. Mówi, że to jedyny produkt, który pięknie definiuje jej loki, nie robiąc z nich sztywnych strąków. Jej włosy są sprężyste, błyszczące i wreszcie wyglądają tak, jak zawsze chciała. Jeśli więc szukacie idealnych produktów Kevin Murphy do włosów kręconych, to myślę, że to jest strzał w dziesiątkę.
Każda farbowana blondynka wie, jak trudno utrzymać chłodny, piękny odcień. Linia BLONDE.ANGEL z fioletowym pigmentem to zbawienie. Szampon i odżywka pięknie neutralizują żółte tony, a przy tym nie wysuszają włosów, co często zdarza się przy tego typu produktach. Dla ogólnej ochrony koloru, nie tylko blondu, jest też seria EVER.LASTING.COLOUR, która działa jak tarcza przed promieniami UV i blaknięciem. Super sprawa.
Marka ma też w ofercie bardziej specjalistyczne kuracje. Seria YOUNG.AGAIN to prawdziwy eliksir młodości dla włosów dojrzałych i osłabionych. Olejek z tej serii to już w ogóle kultowy produkt, który odżywia i dodaje blasku bez grama obciążenia. Jeśli borykacie się z problemami skóry głowy, linia SCALP.SPA może być ratunkiem. Peeling i serum z tej serii potrafią zdziałać cuda przy łupieżu czy swędzeniu. To pokazuje, jak kompleksowo te produkty Kevin Murphy podchodzą do pielęgnacji.
Wiem, że ilość opcji może przytłaczać. Kluczem jest budowanie całych rytuałów, gdzie produkty się uzupełniają. To nie jest tak, że kupisz jeden szampon i on załatwi sprawę. Tutaj chodzi o synergiczne działanie. Oto kilka przykładowych schematów, które polecam:
Najlepiej zacząć od podstawowego zestawu szampon + odżywka z jednej linii, a potem stopniowo dokładać kolejne elementy – maskę, olejek, produkty do stylizacji. Wtedy zobaczysz pełen potencjał, jaki dają te produkty Kevin Murphy.
Kiedyś myślałam, że im więcej produktu nałożę, tym lepiej. Błąd! Przy kosmetykach profesjonalnych, a zwłaszcza tak skoncentrowanych jak produkty Kevin Murphy, mniej znaczy więcej. Nauczyłam się tego na własnych błędach (i opróżnionym portfelu).
Szamponu wystarczy ilość wielkości orzecha laskowego. Serio. Najpierw rozcieram go w dłoniach z odrobiną wody, a dopiero potem nakładam na skórę głowy. Masuję delikatnie, a pianą, która spływa, myję resztę włosów. Nigdy nie szoruję końcówek! Zawsze myję głowę dwa razy – pierwsze mycie zmywa brud i resztki stylizacji, drugie dopiero pielęgnuje. Odżywkę nakładam tylko od ucha w dół, dokładnie odciskając włosy z nadmiaru wody. To ważne, bo inaczej produkt się rozwodni i nie zadziała w pełni. Maskę trzymam zawsze trochę dłużej niż w instrukcji, zawijając włosy w ciepły ręcznik. To proste triki, ale gwarantuję Wam, że zobaczycie różnicę w efektach.
Dobra, pogadajmy o konkretach. Bo za tą całą magią idą też pytania o cenę, skład i dostępność.
Przeglądając fora i grupy, hasło „produkty Kevin Murphy opinie” jest odmieniane przez wszystkie przypadki. I w 99% są to zachwyty. Ludzie chwalą je za skuteczność, niesamowite zapachy i to, że faktycznie zmieniają kondycję włosów. Oczywiście, zdarzy się ktoś, komu dany produkt nie podszedł, ale to normalne – każda z nas ma inne włosy. Ja zawsze powtarzam, że warto czytać opinie, ale ostatecznie trzeba przetestować na sobie. Jednak tak duża liczba pozytywnych recenzji nie bierze się znikąd.
Gdy czytam Kevin Murphy skład produktów, czuję się, jakbym czytała menu w luksusowej restauracji. Nie ma tu tanich wypełniaczy, siarczanów, parabenów. Są za to ekstrakty z bambusa, śliwki Kakadu, kwiatu lotosu, masło mango… Brzmi pysznie, prawda? To właśnie ta mieszanka natury i zaawansowanej technologii sprawia, że te formuły są tak skuteczne. To inwestycja w składniki najwyższej jakości, a nie w wodę i chemię.
To bardzo ważna kwestia. Słuchajcie uważnie: gdzie kupić produkty Kevin Murphy? TYLKO w autoryzowanych salonach fryzjerskich lub zaufanych, sprawdzonych sklepach internetowych. Moja koleżanka skusiła się kiedyś na super okazję na portalu aukcyjnym i dostała podróbkę, która zrobiła jej na głowie jedno wielkie siano. Nie warto ryzykować. Lepiej zapłacić trochę więcej i mieć pewność, że kupujesz oryginalny, świeży produkt. Ja najczęściej zamawiam przez jeden sprawdzony produkty Kevin Murphy sklep internetowy, który jest oficjalnym dystrybutorem. To gwarancja bezpieczeństwa.
Tak, wiem. Cena produktów Kevin Murphy potrafi na początku odstraszyć. Też miałam chwilę zawahania. Ale policzmy to. Po pierwsze, są niesamowicie wydajne. Butelka szamponu 250ml starcza mi na 3-4 miesiące, bo używam go naprawdę malutko. Drogeryjny szampon w tej samej cenie (sumarycznie) zużyłabym w miesiąc. Po drugie, to inwestycja w zdrowie włosów. Od kiedy ich używam, nie muszę wydawać pieniędzy na drogie zabiegi regenerujące u fryzjera, bo moje włosy są w świetnej kondycji. Warto też polować na produkty Kevin Murphy promocje. Często sklepy internetowe czy salony robią sezonowe obniżki lub oferują zestawy w lepszych cenach.
Często dostaję od Was pytania o te kosmetyki, więc zbiorę tu odpowiedzi na te najpopularniejsze.
Dla mnie odpowiedź jest oczywista. Inwestycja w produkty Kevin Murphy była jedną z najlepszych decyzji pielęgnacyjnych, jakie podjęłam. To coś więcej niż tylko mycie włosów. To cały rytuał, chwila luksusu dla siebie, a przy tym pewność, że używam czegoś, co jest skuteczne, etyczne i dobre dla planety. Moje włosy nigdy nie wyglądały lepiej. Są zdrowe, mocne i wreszcie robią to, o co je proszę. Jeśli wahasz się, czy spróbować, mam nadzieję, że moja historia trochę Cię ośmieliła. Bo piękne włosy to nie jest kwestia szczęścia, a świadomego wyboru. Wyboru odpowiedniej pielęgnacji. Dla mnie tym wyborem stały się profesjonalne produkty Kevin Murphy i nie zamieniłabym ich na żadne inne.
Copyright 2025. All rights reserved powered by naturoda.eu